Naturalnie po zdrowie
- annatokarz59
- 24 mar
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 16 kwi

Dlaczego naturalne terapie ciała są dziś tak rozpowszechnione i z których korzystać?
Pracując przez 7 lat jako masażystka i konsultantka ayurvedy wryło mi się w głowę jedno najważniejsze zdanie - ciało i mental idą w parze. Podrasujesz jedno- drugie się cieszy, zdrowieje i działa na naszą korzyść.
Praca z ciałem ( niezależnie od formy - o ile nie jest bolesna i przemocowa) zawsze przyniesie wspaniałe korzyści dla naszej przemęczonej głowy.
Mamy masę możliwości:
masaże, igły, bańki, refleksologia, olejowanie, masaże głowy, masaże dźwiękiem, taniec intuicyjny, TRE, somayog, terapia czaszkowo-krzyżowa, ćwiczenia oddechowe i wiele wiele innych, pięknych naturalnych terapii, które przynoszą zadziwiające rezultaty.
No i jeśli działanie "leci z natury" ( oleje, zioła, masaże, ruch ciała) to terapia nie ma skutków ubocznych. Np. Ja od niedawna borykam się z chorobą autoimmunologiczną ( dopadła mnie z nienacka ;) bo ignorowałam drobne sygnały i oczywiście zdecydowałam się na leczenie wyłącznie ziołami, masażami, ćwiczeniami, medytacją i dietą, bo w odróżnieniu od sterydów, które powinnam wdrożyć, te działania przyniosą skutki uboczne w postaci: zdrowszych WSZYSTKICH organów i czyściejszej krwi, więc i ładniejszej skóry, włosów, zdrowszej psychiki :)
Podrasowując więc jedno ( hamując naturalnie stany zapalne), bo muszę - działam prozdrowotnie na całość ( ciało, psyche i suptelniejsze sfery ;).
WSZYSCY TUTAJ WYGRYWAJĄ- nie ma przegranych, zmęczonych walką narządów- "jeńców":)
Stąd fenomen terapii naturalnych, terapii holistycznych ( traktujących psyche i każdy narząd jako całość) które są już powszechnie włączane do terapii farmakologicznych, przynosząc szybsze rezultaty leczenia, lub bardzo często są stosowane jako zamiennik farmakologii.
Nikogo nie namawiam do tej drugiej opcji- bo tą sprawą trzeba zajmować się mądrze indywidualnie i konsultować z lekarzem i naturoterapeutą. Wiem natomiast z doświadczenia z pracy jako masażystka i konsultantka ayurvedy, że choroby bardzo ładnie się cofają kiedy z pomocą przychodzą ręce drugiej osoby, zioła i ćwiczenia.
Ja działam w kilku ciekawych obszarach, które kiedyś bardzo mi pomogły :
jestem instruktorką Somayog ( zajęcia grupowe i indywidualne)
wykonuję podstawowe terapie ayurvedyjskie ( masaż twarzy z punktami marma, nasya, shirodhra, kati vasti, olejowanie ciała)
i inne terapie: bańki ogniowe, konchowanie uszu i podstawowe masaże powięziowe i taśmy kinezjologiczne
Załatwiłam to tak, że terapie które mnie uratowały od szpitala, operacji lub przyjmowania hardcorowych tabletek, wzięłam na warsztat i i wyuczyłam tak żeby móc pomagać najbliższym, a potem już odważnie działać z klientami.
Widzę jak działają i co zmieniają. Jaką przynoszą ulgę.
Nie jest to obietnica cudu- w żadnym wypadku! Bo tu się robi robotę, która najczęściej przekłada się po prostu na dobry wynik.
Bycie w procesie zdrowienia w terapiach naturalnych wymaga dyscypliny, regularnych zabiegów, utrzymania diety. Więc nie ma niestety w tych technikach CUDU ( choć czasami faktycznie jedną sesją baniek lub punktami marma uda się naprawić kolano ;) czy nadgarstek lub uruchomić układ trawienny :) Ale najczęściej to po prostu praca z ciałem i pośrednio psychiką, która przy okazji oczyszcza coś więcej niż samo ciało i przynosi ukojenie, czasem spokój, a czasami daje zgodę głowie żeby puściła i wywaliła wszystkie emocje.
Promuję terapie naturalne tylko dlatego, że gdyby nie one, byłabym w fatalnej kondycji zdrowotnej - po operacji kręgosłupa usztywnionego rurkami na zawsze. A obecnej "przewlekłej" choroby nie znosiłabym tak spokojnie i z takim dobrym nastawieniem. W tych terapiach to ja kontroluję chorobę, a nie ona czy tabletki mnie.
Realizując mój naturalny protokół zielarsko- dietetyczno- fizyczny powoli odbieram mojej chorobie słowo przewlekła. A CO MI TAM ?! :) i pół żartem pół serio wbijam kij w mrowisko medycynie konwencjonalnej mówiącej: "tego nie da się wyleczyć" wiem, że macie na myśli: "w tym momencie nie umiemy znanymi nam sposobami i tabletkami wyleczyć choroby tkanki łącznej". Bo to jest jedyne uczciwe stwierdzenie. I ja je akceptuję, nie gniewam się ale też nie przyjmę tabletek, które nie uleczą i uderzam do terapii, które mówią " oczywiście, że są liczne sposoby na 100% uleczenie chorób autoagresywnych- do dzieła! To będzie proces i robota ale da się to spokojnie zrobić". Decyzja sama się podejmuje!

Komentarze